piątek, 6 grudnia 2013

17



Najgorzej poczułam się kiedy Zayn zostawił mnie samą. Okropnie bałam się o tego debila. Na dodatek cały czas miałam wrażenie,  że obleśni faceci przyglądają mi się i kiedy chłopak znajdzie się wystarczająco daleko będą na tyle ośmieleni, że podejdą do mnie. W myślach przeklinam go za to. Nie mógł dziś wyjątkowo popatrzeć sobie na wyścigi, tylko musiał mnie zostawić!
                Widząc zbierający się tłum przy starcie, który zarazem jest metą niepewnie idę w tamtym kierunku, ponieważ w innym przypadku nic nie zobaczę. Sześć motorów zostało ustawionych w równym rzędzie. Niektórzy z zawodników są już przygotowani, a inni rozmawiają ze znajomymi. Tak jakby za chwilę nie mieli ścigać się na motorach zagrażając w ten sposób swojemu życiu. Pewnie usprawiedliwiają to potrzebą adrenaliny w swoim życiu, ale dla mnie to wcale nie jest trafny argument.
                Niemal od razu zauważam Zayna. Ma na sobie skórzaną kurtkę którą mu oddałam. Po chwili odwraca się w moją stronę tak jakby wyczuł, że mu się przyglądam. Bez jakiegokolwiek gestu wpatrujemy się w siebie. Dopiero później zauważam, że w ustach ma papierosa. Wypala go do końca i przydeptuję. Reszta zawodników siada na swoich motorach. Chłopak posyła w moim kierunku łobuzerski uśmiech, od którego mój puls przyśpiesza. Nawet nie wiem kiedy tak zaczęłam na niego reagować. Na początku kiedy przyszedł do naszej szkoły przyśpieszony oddech wywołany był tym, że go nie znałam, ale teraz? Wydaję mi się, że zbliżyliśmy się do siebie. Aż za dobrze pamiętam moment, w którym pierwszy raz go zobaczyłam. Wszedł do klasy niczym młody bóg. Na moich policzkach pojawia się rumieniec na wspomnienie tego jak się zachowywałam. Minęło zaledwie parę miesięcy, a tak wiele się zmieniło.
                Potem wszystko dzieję się na tyle szybko, iż mam wrażenie, że dopiero co zdążyłam mrugnąć powiekom, a wyścig się zakończył. Praktycznie nie spuszczałam wzroku z majaczącej sylwetki Zayna. Moje serce biło jak oszalałe. Bałam się, że za chwilę zauważę jak dochodzi do wypadku, a mulat spada z motoru. Pod koniec trochę się uspokoiłam, ale zauważyłam, że idzie łeb w łeb z jednym z przeciwników. Nie wiedziałam jaka była stawka wygranej, ale wiadomo, że każdy chciał ją zdobyć. W napięciu zacisnęłam pięści mrucząc pod nosem, że da rade.
                Dosłownie w ostatniej sekundzie udało mu się o parę centymetrów wyprzedzić mężczyznę. Nie panując nad sobą podskoczyłam w miejscu i pisnęłam radośnie. Na szczęście wśród wszystkich rozgrzmiały okrzyki zadowoleni, a u jeszcze innych wręcz przeciwnie. Nie wyróżniałam się wśród nich zbytnio.
                Ludzie zaczęli przemieszczać się w taki sposób, że nie widziałam już Zayna. Starałam się przez nich przedrzeć, ale było ich tak wiele, że nie dawałam rady. Trafiłam na jakiego upartego typa, który nie chciał zejść mi z drogi. Sfrustrowana spojrzałam w górę i okazało się, że to nie kto inny jak Malik. Uśmiechnęłam się do niego co szybko odwzajemnił. Jeszcze nigdy nie widziałam tak łagodnego uśmiechu goszczącego na jego twarzy. W życiu nie spodziewałabym się, że jest zdolny do czegoś takiego.
                -Gratuluję! – muszę krzyczeć, ponieważ wokół panuję taki chaos, że zapewne nie usłyszałby mnie.
                -Choć muszę odebrać nagrodę.
                -Tak w ogóle to co to będzie.
                -Pieniądze.
                -Zawsze tak jest.
                -Nie tylko raz na jakiś czas, kiedy organizujemy coś większego. Wcześniej są małe wyścigi i dzięki nim można się dostać tutaj. Dopiero na tym etapie dostaję się nagrodę.
                Po drodze muszę nieźle się śpieszyć, aby go dogonić. Co chwilę słyszę słowa pochwały kierowane w jego stronę . Widzę jak ludzie wymieniają się pieniędzmi. Zapewne wokół siebie robili zakłady. Ciekawa byłam, czy Zayn był już faworytem od samego początku, czy dopiero dziś pokazał na co go stać.
                Razem z chłopakiem weszłam do kantorka, w którym były zaledwie trzy osoby. Dwóch mężczyzn i jedna kobieta wyglądająca na około 40 lat. Dziwiła mnie jej obecność, ponieważ myślałam, że w tym wieku raczej powinna zajmować się domem, a nie oglądać nielegalne wyścigi motorów. Być może na co dzień zachowywała się normalnie, a wyścigi były dla niej jedynie odskocznią? Nie mam pojęcia. Spojrzenia całej trójki wylądowały na mnie. Widziałam w nich nutkę niepewności. Coś mi się zdaję, że w tym miejscu są sami znajomi, że rzadko ktoś z zewnątrz dostaję się tutaj.
                -Spokojnie jest ze mną. Nie zrobi nic złego.
                -Wiesz, że gdyby coś jej się wymskło to ty też będziesz za to ponosił karę?
                -Tak, ale jestem pewien, że nikomu nie powie.
                -Mam taką nadzieję. – odzywa się kobieta.
                Przez chwilę czuję się jakbym była świadkiem handlowania narkotykami. Od razu zaczynaja nachodzić mnie wątpliwości, czy aby na pewno to wszystko polega jedynie na zawodach. Na szczęście Zayn dostaję wypchaną po brzegi kopertę i ku mojej uciesze nie daję nic w zamian.
                -Radzę ci jechać do domu. Josh jest nieźle wpieniony o to, że kolejny raz jesteś od niego lepszy.
                -Nikt nie będzie mi rządził co mam robić tylko dlatego, że jakiś stary pryk nie może pogodzić się ze swoją porażką i oddać swoje miejsce komuś młodszemu.
                Więcej nie patrząc na nich wychodzi. Tak po prostu. Nawet nie kiwa w moją stronę. Tak jakby mnie tu nie było. Pośpiesznie idę za nim, ponieważ ci ludzie przerażają mnie. Tak naprawdę Zayn, który wcześniej był dla mnie kimś groźnym z kim bałam się zamienić choć jedno słowo okazał się teraz jedyną osobą, której choć w małym stopniu ufam.
                -Czekaj! – krzyczę nieźle już zdyszana.
                Momentalnie staję. Mało brakowałaby, a zaliczyłabym bliskie spotkanie z jego plecami.
                -Jedziemy? – pytam z nadzieją w głosie.
                -Nie. Idziemy na imprezę. – ton jego głosu jest tak lodowaty, że aż wzdrygam się.
                Chłopak łapię mnie za rękę i nawet nie starając się być delikatnym prowadzi mnie w stronę jakiegoś magazynu, z którego już dobiega głośna muzyka. Mam nadzieję, że następnego dnia nie będę miała siniaków.
                To co widziałam w klubie, albo na imprezie u ludzi z liceum było po prostu luksusem. Widząc wszystko co dzieje się w środku najchętniej uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Chyba najbardziej przeraża mnie to, że znajduję się tu szczególnie dużo mężczyzn na dodatek o wiele starszych ode mnie. Co za tym idzie? Są silniejsi. Boję się, że Zayn mnie zostawi i będę musiała sama sobie radzić mając nadzieję, że nikt mnie nie skrzywdzi. Wśród wszystkich zgromadzonych nie brakuję alkoholików i narkomanów. Skąd mogę to wywnioskować? Niektórzy z trzęsącymi się rękoma sięgają po kolejne kieliszki wódki, a drudzy nie zważając na to, że mają wielu widzów w żyły wstrzykują sobie przezroczystą ciecz.
                Jak dla mnie to jest stanowczo za dużo. Czuję jak moje nogi zaczynają się trząść ze strachu. Gdyby nie to, że nadal czuję mocny uścisk dłoni chłopaka. Pewnie już dawno zemdlałabym. Czarnowłosy prowadzi mnie na środek Sali i obejmuje mnie w pasie. Zdziwiona spoglądam na niego pytająco. Z ruchu jego warg odczytuję – „tańcz”. Przecząco kręcę głową. Zdaję sobie sprawę, że w klubie byłam mniej oporna, ale byłam wtedy pod wpływem alkoholu, a tu nie mam zamiaru nic brać do ust.
                Uparcie stoję w miejscu, a on stara się poruszać moim ciałem. Po jego minie widzę wzrastającą w nim frustrację. Po trzech piosenkach poddaje się. Znów niezbyt delikatnie wyciąga mnie na dwór.
                -O co ci chodzi? – pyta.
                -Chcę jechać do domu.
                -Ale ja chcę zostać tu.
                -To po prostu mnie zawieź i wróć tutaj.
                -Jezu! Dziewczyno wyluzuj w końcu. Jesteś sztywna jak kij od miotły! Jak tak dalej pójdzie staniesz się jak zgorzkniała babcie po osiemdziesiątce. Czasami nie pomyślałaś o tym, że twoja samotność wynika z tego, że to właśnie z tobą jest jakiś problem? Pewnie, że lepiej jest obwiniać wszystkich naokoło.
                -OK. Zostaję.
                Wszystko się we mnie gotuję. Przed chwilą właśnie stwierdził, że sama sobie wybrałam takie życie! Tak naprawdę nie wie co przeżywałam, więc nie powinien się wtrącać. Mijam go z wysoko uniesioną głową. Postanawiam, że mu pokażę na co mnie stać. Wchodzę do środka kierując się do stolika z alkoholem. Przestaję dbać o to, że być może jest tam coś dosypane, czy dolane. Chcę się na nim zemścić. Raz za razem wypijam siedem kieliszków. Tak naprawdę mam ochotę wypluć tą okropną ciecz. Czuje nawet jak w moim żołądku wszystko się kotłuje. Mam wrażenie, że za chwilę zwymiotuje, ale wiem, że mulat minie obserwuję, więc staram się nie robić scen.
                Ledwo zauważalnie chwiejąc się podchodzę do jakiegoś szatyna. Nawet przystojnego. Bez jakichkolwiek ceregieli łapię go za rękę. Na początku patrzy na mnie zdziwiony, ale później uśmiecha się. Zalotnie nachylam się do jego ucha i szepczę do niego.
                -Zatańcz ze mną.
                Chłopak kiwa tylko głową i od razu ciągnę go jak najbliżej Zayna. Chcę aby widział wszystko jak najlepiej. Na początku niewinnie poruszam się w rytmie muzyki, dopiero później rzucam w kierunku czarnowłosego spojrzenie. Dobrze wiem, że nie spuszcza ze mnie wzroku. Lekko unoszę kąciki ust ku górze i całą uwagę skupiam na brunecie. Mój taniec diametralnie się zmienia czym zadziwiam siebie, Zayna i tego nieznajomego chłopaka, który w tej chwili patrzy na mnie jak na bóstwo. Nie wiedziałam, że ktoś kiedykolwiek będzie w stanie obdarować mnie takim spojrzeniem, a to wszystko przez to, że moje ruchy stały się odważniejsze.
                Znów spoglądam na Malika. Nerwowo zaciska szczęki, ale nie jest jeszcze na tyle zdenerwowany na ile mi zależy. Bez zastanowienia na szyję chłopaka zarzucam ręce i ciągnę go w dół. Bardzo powoli przybliżam jego twarz do mojej. Już po chwili czuję szarpnięcie, które odsuwa mnie od niego. Mój cel został osiągnięty.
                -Co ty sobie wyobrażasz? Upijasz się, a później chcesz się całować z jakimś obcym facetem?! Przecież nawet nie wiesz jak ma na imię!?
                -Tak jak mi radziłeś zaczęłam korzystać z życia.
                -Ale nie w taki sposób.
                -A w jaki? Powiedz mi panie ekspercie.
                -Jedziemy do domu.
                -Taaa najlepiej uniknąć odpowiedzi. Teraz kiedy chcę się bawić to księciu zmienił zdanie!
                Ignorując moje słowa siada na motorze. Nawet się nie oglądając odpala silnik i czeka aż usiądę za nim. Głęboko wzdycham i robię to czego ode mnie oczekuję. W tej chwili uświadamiam sobie, że strasznie irytuję mnie to, że on dostaje wszystko czego tylko zapragnie. Tym razem nie zamykam oczu. Ta chwila wydaję się być przełomowa. Kiedy wiatr smaga moje włosy, a  obrazy przemykające z zadziwiającą szybkością naprawdę czuję, że żyję.To uczucie niknie w porównaniu z lekką mgiełką, która ogarnęła mój umysł po spożyciu alkoholu.
+++
                Czasami mam ochotę tak po prostu podejść do niego na jednym z korytarzy i potrząsnąć nim. Jeszcze chyba nikt nigdy w życiu nie działał mi aż tak bardzo na nerwy. Jak można jednego dnia wciągać człowieka w coś kompletnie nielegalnego, a drugiego olewać go? Coś mi się zdaję, że to balansuję na granicy zdrowego rozsądku.
                Wielokrotnie w myślach układam sobie scenariusz tego jak przy całej szkole wyzywam Malika, szkoda, że dopiero za jakieś milion lat będę gotowa aby wszystko wypowiedzieć na głos. 
+++
                Przez cały tydzień nieświadomie na niego czekam. Szczerze mówiąc to dobrze wiem, że gdyby znów chciał mnie wyciągnąć na wyścigi to zgodziłabym się. Po to tylko, aby przebywać w jego towarzystwie choć parę godzin. Czuję, że zaczynam żywić do niego niezdrowe uczucia. Uzależniam się od jego towarzystwa i tych odskoczni, które mi funduję. To jak wiele razy marzyłam o czymś takim wiem tylko ja.
                Kiedy się poddaję on znów niespodziewanie wkracza do mojego życia. Tak jakby od niechcenia przypomniał sobie o moim istnieniu.
                Jest burza, a ja właśnie szczelnie przykrywam swoją głowę kołdrą. Po to tylko aby zminimalizować odgłosy z zewnątrz. Odkąd tylko pamiętam panicznie boję się tego, że za chwilę może trafić we mnie śmiertelny piorun. Kiedy byłam młodsza bez jakichkolwiek oporów pakowałam się do sypialni rodziców, ale teraz wraz ze skończeniem mojego dzieciństwa uleciała moja chęć do ukazywania uczuć. Szczerze mówiąc to nie wyobrażam sobie siedemnastolatki tulącej się do swoich rodziców z powodu jakiś błysków za oknem.
                Przez chwilę jeszcze szczelniej przykrywam się, ponieważ mam wrażenie, że pobliskie drzewo uderza w moje okno. Co zrobię jeśli siła wiatru się wzmocni i wybiję szybę? Postanawiam spojrzeć w tamtym kierunku. Dostaję krótkiego zawału serca. O ile coś takiego ma określone długości. Niemal błyskawicznie rozpoznaję jego sylwetkę. Trzęsącymi się dłońmi próbuję otworzyć okno. Po paru próbach udaję mi się. Zayn bez jakiegokolwiek powitania wchodzi do środka. Chyba zaczynam powoli się do tego przyzwyczajać.
                -Jak się czujesz? – pyta i zaskakuję mnie miękkością swojego tonu.
                -A jak mam się czuć?
                -Usłyszałem burzę, a o ile dobrze wywnioskowałem z twojego zachowania to się jej boisz.
                -I co w związku z tym?
                Zaczynam się lekko denerwować. Pierwszy raz w środku nocy w mojej sypialni jest jakiś chłopak i nie chodzi mi o okropnego kuzyna Phila, tylko niezwykle atrakcyjnego nastolatka.
                -Pomyślałem, że pewnie będziesz wolała jak ktoś będzie przy tobie.
                Jego słowa zadziwiły mnie. Dlaczego niby tak bardzo miałby się interesować tym czego się boję, a czego nie?
                Po chwili czuję jego rękę na swojej. Wzdrygam się lekko, a potem czuję jak moje serce wali w piersi, a w brzuchu jak na jakiś chory sygnał wyfruwa stado motyli. Najpierw patrze na nasze splecione palce. Później niepewnie spoglądam w górę. Wyłapuję jego czujny wzrok, spod którego jest coś czego nie potrafię rozszyfrować. To coś stara się ukryć, ale po głębszej analizie bez problemu można to dostrzec. Przeraża mnie to i wyszarpuję swoją dłoń.
                -Jesteś cały mokry. – niemal szepczę. – Przyniosę ci ręcznik.
                W łazience przebywam znacznie dłużej niż powinnam. W lustrze spoglądam na swoje odbicie i staram się choć trochę przygładzić sterczące na wszystkie strony świata czarne włosy. Kiedy wracam do pokoju doznaję szoku. Na początku chcę uciekać.
                -Spokojnie. Tak szybciej się wysuszę. Nie mam innych zamiarów.
                Dostrzegając moją minę stara się wytłumaczyć to dlaczego jest tylko i wyłącznie w samych bokserkach. Od razu czerwienie się na wspomnienie tego, iż pomyślałam, że mógłby zrobić coś więcej niż tylko dotknąć mojej ręki. Przecież nawet w małym stopniu go nie pociągam.
                Starając się utrzymać jak największą odległość podaję mu ręcznik. Do tej pory moje myśli były zaprzątnięte rozmyślaniami o moich lękach. Dopiero teraz zauważam kształty jego klatki piersiowej. Czytając różne książki nigdy nie rozumiałam dziewczyn mdlejących na widok czyiś niezwykle wysportowanych torsów. Teraz zaczynam je rozumieć. Mam okropną ochotę na to, aby dotykiem zbadać czy te wszystkie mięśnie są prawdziwe. Zaciskam ręce w pięści, a wargę zagryzam nie mogąc odciągnąć wzroku od tego widoku.
                -Co? – odzywa się Malik i przywraca mnie do rzeczywistości.
                -Nic. – zdobywam się na naturalny ton.
                -Dobra mniejsza z tym. Idź spać. Będę tu.
                Ruchem ręki wskazuję moje krzesło obrotowe. Kiwam potwierdzająco głową i kładę się w nadal ciepłe miejsce. Mimo to nie zamykam oczu. Wsłuchuję się w nasze równe oddechy, które wyraźnie słychać pośród ciszy. Co ja sobie myślałam, że niby będę w stanie zasnąć w jego towarzystwie?
                -Wiesz nigdy tak naprawdę nie powiedziałeś jakie masz hobby.
                -Naprawdę cię to interesuję?
                -Tak.
                -Lubie motory.
                -Tyle to już się domyśliłam.
                -No dobra, powiem ci tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
                -OK. obiecuję.
                -Uwielbiam gotować.
                Na początku ta informacja w ogóle mnie nie śmieszy, ale kiedy wyobrażam sobie seksowanego Zayna w fartuszku od razu parskam niepochamowanym śmiechem bojąc się, że za chwilę obudzę rodziców. Złamałam obietnice, więc chłopak powinien być zły. Zamiast tego śmieje się razem ze mną.
                -Uwielbiam twój śmiech. – mówi po tym jak uspokajamy się.
                Zamieram. Naprawdę nie wiem co w takiej sytuacji powinnam powiedzieć. Jeszcze nikt nigdy w moim kierunku nie wypowiedział tak miłych słów.
                -Przepraszam, nie powinienem tego mówić.
                Pewnie zorientował się, że czuję się trochę nieswoją.
                -Nie, nic się nie stało. Dziękuję. To hmmm… bardzo miłe.
                Nastaję chwila ciszy. Zawsze kiedy z kimś rozmawiałam bałam się jej, ale w towarzystwie tego chłopaka wcale mi nie przeszkadza.
                -Skoro już jesteśmy przy zainteresowaniach to zdradź mi jakieś.
                -Ja nie mam ich dużo.
                -To nic.
                -Lubię czytać książki.
                -Przecież wiem.
                Pokazuję na regał, na którym moja kolekcja ledwo się mieści. Nawet nie wiem kiedy, ale usiadłam na łóżku tak aby mieć na niego lepszy widok.
                -OK, tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.
                -Dobra.
                -Ja… kocham śpiewać.
                -Serio? – jego oczy rozszerzają się.
                -Tak, tylko, że okropnie wstydzę się widowni.
                -To da się zmienić.
                -Pewnie tak, ale wątpię żeby w moim przypadku normalne metody poskutkowały.
                -Wierz mi, że kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem myślałem, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Tyle tylko, że później przestałaś się jąkać i mówiłaś całkiem z sensem. Mimo, że to były przeważnie krótkie odpowiedzi i bronienie się przed moim towarzystwem.
                -Tak zauważyłam to już wcześniej.
                -A naprawdę nie próbowałem jakiś dziwnych metod.
                -Powinieneś czuć się zaszczycony. W końcu nie każdemu udaję się wyciągnąć ze mnie cokolwiek.
                Słysząc te słowa na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
                -Jak tam? Zaczęłaś już swoje wypracowanie?
                -Nie. Nadal nie mam pojęcia o czym mam napisać.
                -Nigdy nie myślałaś o tym, aby zostać piosenkarką?
                -Ja? Nie no co ty! Gdybym miałam przed kimś zacząć śpiewać głos drżałby mi tak, że nikt nie zrozumiałby ani słowa.
                -Po pewnym czasie przyzwyczaiłabyś się.
                -Nie wierze w to.
                -Ale ja tak. Obiecaj mi coś.
                -To zależy o co dokładnie ci chodzi.
                -Zaśpiewaj dla mnie kiedyś.
                -To, że kocham śpiewać nie znaczy, że to potrafię.
                -Skoro nikt wcześniej cię nie słyszał, to skąd wiesz, że nie umiesz. Sama sobie nie postawisz obiektywnej oceny.
                -Nie mogę ci tego obiecać.
                -Dlaczego?
                -Ja tak nie potrafię.
                -OK. umówmy się, że zrobisz to kiedy będziesz naprawdę gotowa. Może być nawet za rok.
                -Naprawdę sądzisz, że za rok nadal będziemy tutaj? Przecież może się zdarzyć tak wiele.
                -Odnajdę cię, a wtedy ty zaśpiewasz.
                Nie odpowiadam nic. Jedyne na co mnie stać to to, aby gapić się w niego jak w obraz. Zauważam, że niezwykle skutecznie odwrócił moją uwagę od burzy, która w końcu dobiegła końca. Wiatr rozwiał chmury i teraz księżyc rzuca na niego światło co pozwala mi niezwykle wyraźnie widzieć jego ostre rysy. Już nie raz zastanawiałam się widzą niektórych ludzi na ulicy dlaczego wyglądają tak czy inaczej. Na przykład wygląd Zayna idealnie odzwierciedlał jego charakter. Nie chodziło o to, że we wszystkich możliwych częściach ciała posiada kolczyki. To czym odziedziczyła go natura bardzo do niego pasuje.
                Po chwili wypowiadam słowa, których tak do końca nie jestem pewna.
                -Chodź obok mnie.
~*~
Mam nadzieje, że nie znaleźliście tam za dużo błędów ;)

Z okazji tego, że są Mikołajki i w tym tygodniu w szkole nie miałam takiego zapierniczu jak zawsze wstawiam rozdział tutaj na moim drugim blogu: "I believe..."
Mam jeszcze dla was małą niespodziankę, która pojawi się mam nadzieje jeszcze dziś (u mnie prąd pojawia się i znika) na mojej PODSTRONIE

PS: Mam nadzieje, że dostaliście jakieś fajne prezenty. Nie to co ja ;(

Wiecie, że was kocham? :D :*

PS2: Zaczynam świrować kiedy widzę ok. 700 wyświetleń bloga w jednym dniu!

39 komentarzy:

  1. to jest po prostu piękne! :')
    świetny prezent na Mikołajki. Dziękuję. <3 @gochillout

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Czemu on ją olewa a potem przychodzi do niej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem twoją fanką! Boże, wspaniale piszesz, masz świetne pomysły. Jesteś niesamowita, wymiatasz. (:

    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Bo będzie, prawda?

    Prawda?

    Wiedziałam, że mam rację. c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKIE. <3 KOCHAAAAAAAAM CIĘ. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nazwę twojego fandomu - starlighters. Nie miałam na niego zbytniego pomysłu, bo chorego mózg boli. Nienawidzę spędzać mikołajek w domu pod kocykiem, a mimo to dostałam dziś od ciebie wielki prezent :3

    Cieszę się, że coś zaczyna się dziać (coś większego) między dwiema tymi osobami :). Chociaż ja bym na jej miejscu oszalała :D widząc Malika w samych bokserkach. "Odnajdę Cię, a wtedy ty zaśpiewasz." to brzmiało tak jakby był tego tak pewien jak nigdy. Tak się zastanawiam, czy gdyby w tej chwili, w której skończyłaś rozdział weszła jej mama. Z całego serca bym jej współczuła.

    Wiem krótko, przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże kocham Cię <33
    Najlepszy prezent na mikołajki (nowy rozdział xD )
    JA CHCĘ NASTĘPNY ;)))))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Beautiful !!!!
    He chce nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominuję cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji na: http://we-are-friends-forever.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html :)
    I tak przy okazji, świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie dostałam prezentu i trochę mi przykro bo moja młodsza siostra owszem... trudno ty mi dałaś prezent i bardzo ci dziękuję / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie mikołajki są do dupy... nie dostałam, żadnego prezentu, chociaż wystarczyłaby czekolada, za to moja młodsza siostra owszem, ale trudno... dziękuję za tą część jest świetna i przynajmniej to jest jakiś prezent/ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział. Anastazja zaczyna się rozkręcać. Szczególnie to ostatnie zdanie. Normalnie nie wierzę, że to powiedziała! I teraz cały tydzień czekania na nowy wpis :(( Będę czekać niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Twój rozdział to najlepszy prezent na mikołajki ;) Uwielbiam twoje opowiadanie.
    Z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne !!! świetny prezent naprawdę *_* lepszego nie mogłyśmy dostać ! haha a na początku była taka niewinna XD <3 hihihi ach ten zayn <3 czekamy na nexta !! :)
    życzymy weny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam juz na nastepny rozdzial! Pozdrawiamm:P

    OdpowiedzUsuń
  17. Awwwww. JsjsbsjzskakzvH nareszcie nowy rozdział. *-* arggg. Potknie się zakończył. Jestem normalnie pod wrażeniem. <3 uwielbiam tego bloga xxxxx

    OdpowiedzUsuń
  18. A co dostałaś?ja w szkole jeszcze nic ,a w domu ksiazke "z innej bajki"
    świetny rozdział i łał nareszcie jakaś dłóższa rozmowa miedzy nimi .:)
    nie wierzę ze musze czekac az tydzien na next :(
    uzależniłam się ..

    OdpowiedzUsuń
  19. cudowny rozdział <3
    myślałam,że się potem pocałują albo coś a tu nic.. szkoda.. może w kolejnym mnie zaskoczysz :D
    dodawaj jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  20. dziś znalazłam twojego bloga w necie i poprostu sie zakochałam!! chyba najlepszy blog jaki czytałam *O* już nie moge sie doczekać nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. ja pierdziu świetny a następny to będzie kosmos :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny blog. Czekam na następny rozdział.
    P.S Tylko w pierwszej osobie dodajemy "ę" np: ja-gotuję ..on -gotuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem ;/
      Zawsze mam z tym problem i sprawdzam po parę razy, czy znów nie popełniłam tego błędu, ale zawsze coś przeoczę ;(\
      Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę ;]

      Usuń
  23. Dzisiaj nie mam czasu na rozpisywanie napiszę tylko, że rozdział bardzo mi się podobał, a sama końcówka sprawiła,że nie mogę się doczekać następnego :)).

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam twojego bloga. I to ostatnie zdanie. Cudo. Czekam na next :)
    tt: sylwestra1212

    OdpowiedzUsuń
  25. Genialny rozdział, czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Super, uwielbiam to czytać i czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi xx

    OdpowiedzUsuń
  27. Troszkę błędów było, ale głownie kosmetycznych. Jakieś końcówki, ą i ę Ci pouciekały. Nadal nie mogę rozgryźć Zayna i jego zachowania. Ale dzięki temu wciągam się coraz bardziej :) Weny!

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny rozdział!!! O tak, powiem nawet że zajebiaszczy :D Podoba mi się tutaj zachowanie Zayna :)

    OdpowiedzUsuń
  29. bardzo bardzo podoba mi sie rozdział jak zawsze.
    podoba mi sie że pokazała mu co potrafi. że jest szczera. że umie z kimś rozmawiac wkońcu xD o że sie o niego martwi
    Zayn jako kucharz ? hahahah :D
    hey! ja tez nie lubie burzy. tez chce aby Zayn do nie przyszedł :D a tak wogóle, to fajnie że o niej pomyśłał . tylko szkoda że on jego nie zapyta czemu nie zagada do niej w szkole. w sumie.. ta Gabi.. ojej, to wszystko przez nią
    całuski xx

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  30. Wow, super. Ciekawi mnie co z Gabi, hihi ;D

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo rzadko komentuję opowiadania, ale nie mogłam się powstrzymać tym razem. Cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  32. W ciagu 2 godzin przeczytalam wszystkie rozdzialy . Kocham twoje blogi ;)
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. świetnie piszesz
    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam. Obserwuję i liczę na obserwowanie <3
    http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
    Pozdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
  34. O jaaa *__* Jak przyszedł do niej w ta burze
    Omnomnomnomom...
    Zazdroszcze. I jak miło im się rozmawiało ;)
    Pozdrawiam Bella♥

    OdpowiedzUsuń