Najgorzej poczułam się kiedy Zayn zostawił mnie samą.
Okropnie bałam się o tego debila. Na dodatek cały czas miałam wrażenie, że obleśni faceci przyglądają mi się i kiedy
chłopak znajdzie się wystarczająco daleko będą na tyle ośmieleni, że podejdą do
mnie. W myślach przeklinam go za to. Nie mógł dziś wyjątkowo popatrzeć
sobie na wyścigi, tylko musiał mnie zostawić!
Widząc
zbierający się tłum przy starcie, który zarazem jest metą niepewnie idę w
tamtym kierunku, ponieważ w innym przypadku nic nie zobaczę. Sześć motorów
zostało ustawionych w równym rzędzie. Niektórzy z zawodników są już
przygotowani, a inni rozmawiają ze znajomymi. Tak jakby za chwilę nie mieli
ścigać się na motorach zagrażając w ten sposób swojemu życiu. Pewnie
usprawiedliwiają to potrzebą adrenaliny w swoim życiu, ale dla mnie to wcale
nie jest trafny argument.
Niemal
od razu zauważam Zayna. Ma na sobie skórzaną kurtkę którą mu oddałam. Po
chwili odwraca się w moją stronę tak jakby wyczuł, że mu się przyglądam. Bez
jakiegokolwiek gestu wpatrujemy się w siebie. Dopiero później zauważam, że w
ustach ma papierosa. Wypala go do końca i przydeptuję. Reszta zawodników siada
na swoich motorach. Chłopak posyła w moim kierunku łobuzerski uśmiech, od
którego mój puls przyśpiesza. Nawet nie wiem kiedy tak zaczęłam na niego
reagować. Na początku kiedy przyszedł do naszej szkoły przyśpieszony oddech
wywołany był tym, że go nie znałam, ale teraz? Wydaję mi się, że zbliżyliśmy
się do siebie. Aż za dobrze pamiętam moment, w którym pierwszy raz go zobaczyłam.
Wszedł do klasy niczym młody bóg. Na moich policzkach pojawia się rumieniec na
wspomnienie tego jak się zachowywałam. Minęło zaledwie parę miesięcy, a tak wiele się zmieniło.
Potem
wszystko dzieję się na tyle szybko, iż mam wrażenie, że dopiero co zdążyłam
mrugnąć powiekom, a wyścig się zakończył. Praktycznie nie spuszczałam wzroku z
majaczącej sylwetki Zayna. Moje serce biło jak oszalałe. Bałam się, że za
chwilę zauważę jak dochodzi do wypadku, a mulat spada z motoru. Pod koniec trochę się uspokoiłam,
ale zauważyłam, że idzie łeb w łeb z jednym z przeciwników. Nie wiedziałam jaka
była stawka wygranej, ale wiadomo, że każdy chciał ją zdobyć. W napięciu
zacisnęłam pięści mrucząc pod nosem, że da rade.
Dosłownie
w ostatniej sekundzie udało mu się o parę centymetrów wyprzedzić mężczyznę. Nie
panując nad sobą podskoczyłam w miejscu i pisnęłam radośnie. Na szczęście wśród
wszystkich rozgrzmiały okrzyki zadowoleni, a u jeszcze innych wręcz przeciwnie.
Nie wyróżniałam się wśród nich zbytnio.
Ludzie
zaczęli przemieszczać się w taki sposób, że nie widziałam już Zayna. Starałam
się przez nich przedrzeć, ale było ich tak wiele, że nie dawałam rady. Trafiłam
na jakiego upartego typa, który nie chciał zejść mi z drogi. Sfrustrowana
spojrzałam w górę i okazało się, że to nie kto inny jak Malik. Uśmiechnęłam się
do niego co szybko odwzajemnił. Jeszcze nigdy nie widziałam tak łagodnego
uśmiechu goszczącego na jego twarzy. W życiu nie spodziewałabym się, że jest
zdolny do czegoś takiego.
-Gratuluję!
– muszę krzyczeć, ponieważ wokół panuję taki chaos, że zapewne nie usłyszałby
mnie.
-Choć
muszę odebrać nagrodę.
-Tak w
ogóle to co to będzie.
-Pieniądze.
-Zawsze
tak jest.
-Nie
tylko raz na jakiś czas, kiedy organizujemy coś większego. Wcześniej są małe
wyścigi i dzięki nim można się dostać tutaj. Dopiero na tym etapie dostaję się
nagrodę.
Po
drodze muszę nieźle się śpieszyć, aby go dogonić. Co chwilę słyszę słowa
pochwały kierowane w jego stronę . Widzę jak ludzie wymieniają się pieniędzmi.
Zapewne wokół siebie robili zakłady. Ciekawa byłam, czy Zayn był już faworytem
od samego początku, czy dopiero dziś pokazał na co go stać.
Razem z
chłopakiem weszłam do kantorka, w którym były zaledwie trzy osoby. Dwóch
mężczyzn i jedna kobieta wyglądająca na około 40 lat. Dziwiła mnie jej
obecność, ponieważ myślałam, że w tym wieku raczej powinna zajmować się domem,
a nie oglądać nielegalne wyścigi motorów. Być może na co dzień zachowywała się
normalnie, a wyścigi były dla niej jedynie odskocznią? Nie mam pojęcia.
Spojrzenia całej trójki wylądowały na mnie. Widziałam w nich nutkę niepewności.
Coś mi się zdaję, że w tym miejscu są sami znajomi, że rzadko ktoś z zewnątrz
dostaję się tutaj.
-Spokojnie
jest ze mną. Nie zrobi nic złego.
-Wiesz,
że gdyby coś jej się wymskło to ty też będziesz za to ponosił karę?
-Tak,
ale jestem pewien, że nikomu nie powie.
-Mam
taką nadzieję. – odzywa się kobieta.
Przez
chwilę czuję się jakbym była świadkiem handlowania narkotykami. Od razu zaczynaja nachodzić mnie wątpliwości, czy aby na pewno to wszystko polega jedynie na zawodach. Na szczęście Zayn dostaję wypchaną po brzegi kopertę i ku
mojej uciesze nie daję nic w zamian.
-Radzę
ci jechać do domu. Josh jest nieźle wpieniony o to, że kolejny raz jesteś od
niego lepszy.
-Nikt
nie będzie mi rządził co mam robić tylko dlatego, że jakiś stary pryk nie może
pogodzić się ze swoją porażką i oddać swoje miejsce komuś młodszemu.
Więcej
nie patrząc na nich wychodzi. Tak po prostu. Nawet nie kiwa w moją stronę. Tak
jakby mnie tu nie było. Pośpiesznie idę za nim, ponieważ ci ludzie przerażają
mnie. Tak naprawdę Zayn, który wcześniej był dla mnie kimś groźnym z kim bałam
się zamienić choć jedno słowo okazał się teraz jedyną osobą, której choć w
małym stopniu ufam.
-Czekaj!
– krzyczę nieźle już zdyszana.
Momentalnie
staję. Mało brakowałaby, a zaliczyłabym bliskie spotkanie z jego plecami.
-Jedziemy?
– pytam z nadzieją w głosie.
-Nie.
Idziemy na imprezę. – ton jego głosu jest tak lodowaty, że aż wzdrygam się.
Chłopak
łapię mnie za rękę i nawet nie starając się być delikatnym prowadzi mnie w
stronę jakiegoś magazynu, z którego już dobiega głośna muzyka. Mam nadzieję, że
następnego dnia nie będę miała siniaków.
To co
widziałam w klubie, albo na imprezie u ludzi z liceum było po prostu luksusem.
Widząc wszystko co dzieje się w środku najchętniej uciekłabym gdzie pieprz
rośnie. Chyba najbardziej przeraża mnie to, że znajduję się tu szczególnie dużo
mężczyzn na dodatek o wiele starszych ode mnie. Co za tym idzie? Są silniejsi.
Boję się, że Zayn mnie zostawi i będę musiała sama sobie radzić mając nadzieję,
że nikt mnie nie skrzywdzi. Wśród wszystkich zgromadzonych nie brakuję
alkoholików i narkomanów. Skąd mogę to wywnioskować? Niektórzy z trzęsącymi się
rękoma sięgają po kolejne kieliszki wódki, a drudzy nie zważając na to, że mają
wielu widzów w żyły wstrzykują sobie przezroczystą ciecz.
Jak dla
mnie to jest stanowczo za dużo. Czuję jak moje nogi zaczynają się trząść ze
strachu. Gdyby nie to, że nadal czuję mocny uścisk dłoni chłopaka. Pewnie już
dawno zemdlałabym. Czarnowłosy prowadzi mnie na środek Sali i obejmuje mnie w
pasie. Zdziwiona spoglądam na niego pytająco. Z ruchu jego warg odczytuję –
„tańcz”. Przecząco kręcę głową. Zdaję sobie sprawę, że w klubie byłam mniej
oporna, ale byłam wtedy pod wpływem alkoholu, a tu nie mam zamiaru nic brać do
ust.
Uparcie
stoję w miejscu, a on stara się poruszać moim ciałem. Po jego minie widzę
wzrastającą w nim frustrację. Po trzech piosenkach poddaje się. Znów niezbyt
delikatnie wyciąga mnie na dwór.
-O co
ci chodzi? – pyta.
-Chcę
jechać do domu.
-Ale ja
chcę zostać tu.
-To po
prostu mnie zawieź i wróć tutaj.
-Jezu!
Dziewczyno wyluzuj w końcu. Jesteś sztywna jak kij od miotły! Jak tak dalej
pójdzie staniesz się jak zgorzkniała babcie po osiemdziesiątce. Czasami nie
pomyślałaś o tym, że twoja samotność wynika z tego, że to właśnie z tobą jest jakiś problem? Pewnie, że
lepiej jest obwiniać wszystkich naokoło.
-OK.
Zostaję.
Wszystko
się we mnie gotuję. Przed chwilą właśnie stwierdził, że sama sobie wybrałam
takie życie! Tak naprawdę nie wie co przeżywałam, więc nie powinien się
wtrącać. Mijam go z wysoko uniesioną głową. Postanawiam, że mu pokażę na co
mnie stać. Wchodzę do środka kierując się do stolika z alkoholem. Przestaję
dbać o to, że być może jest tam coś dosypane, czy dolane. Chcę się na nim
zemścić. Raz za razem wypijam siedem kieliszków. Tak naprawdę mam ochotę wypluć
tą okropną ciecz. Czuje nawet jak w moim żołądku wszystko się kotłuje. Mam wrażenie, że za chwilę zwymiotuje, ale wiem, że mulat minie obserwuję, więc staram się nie robić scen.
Ledwo
zauważalnie chwiejąc się podchodzę do jakiegoś szatyna. Nawet przystojnego. Bez
jakichkolwiek ceregieli łapię go za rękę. Na początku patrzy na mnie zdziwiony,
ale później uśmiecha się. Zalotnie nachylam się do jego ucha i szepczę do
niego.
-Zatańcz
ze mną.
Chłopak
kiwa tylko głową i od razu ciągnę go jak najbliżej Zayna. Chcę aby widział
wszystko jak najlepiej. Na początku niewinnie poruszam się w rytmie muzyki,
dopiero później rzucam w kierunku czarnowłosego spojrzenie. Dobrze wiem, że nie
spuszcza ze mnie wzroku. Lekko unoszę kąciki ust ku górze i całą uwagę skupiam
na brunecie. Mój taniec diametralnie się zmienia czym zadziwiam siebie, Zayna
i tego nieznajomego chłopaka, który w tej chwili patrzy na mnie jak na bóstwo. Nie
wiedziałam, że ktoś kiedykolwiek będzie w stanie obdarować mnie takim spojrzeniem, a to
wszystko przez to, że moje ruchy stały się odważniejsze.
Znów
spoglądam na Malika. Nerwowo zaciska szczęki, ale nie jest jeszcze na tyle
zdenerwowany na ile mi zależy. Bez zastanowienia na szyję chłopaka
zarzucam ręce i ciągnę go w dół. Bardzo powoli przybliżam jego twarz do mojej.
Już po chwili czuję szarpnięcie, które odsuwa mnie od niego. Mój cel został
osiągnięty.
-Co ty
sobie wyobrażasz? Upijasz się, a później chcesz się całować z jakimś obcym
facetem?! Przecież nawet nie wiesz jak ma na imię!?
-Tak
jak mi radziłeś zaczęłam korzystać z życia.
-Ale
nie w taki sposób.
-A w
jaki? Powiedz mi panie ekspercie.
-Jedziemy
do domu.
-Taaa
najlepiej uniknąć odpowiedzi. Teraz kiedy chcę się bawić to księciu zmienił
zdanie!
Ignorując
moje słowa siada na motorze. Nawet się nie oglądając odpala silnik i czeka aż
usiądę za nim. Głęboko wzdycham i robię to czego ode mnie oczekuję. W tej
chwili uświadamiam sobie, że strasznie irytuję mnie to, że on dostaje wszystko
czego tylko zapragnie. Tym razem nie zamykam oczu. Ta chwila wydaję się być
przełomowa. Kiedy wiatr smaga moje włosy, a
obrazy przemykające z zadziwiającą szybkością naprawdę czuję, że żyję.To uczucie niknie w porównaniu z lekką mgiełką, która ogarnęła mój umysł po spożyciu alkoholu.
+++
Czasami
mam ochotę tak po prostu podejść do niego na jednym z korytarzy i potrząsnąć
nim. Jeszcze chyba nikt nigdy w życiu nie działał mi aż tak bardzo na nerwy.
Jak można jednego dnia wciągać człowieka w coś kompletnie nielegalnego, a
drugiego olewać go? Coś mi się zdaję, że to balansuję na granicy zdrowego
rozsądku.
Wielokrotnie w myślach układam sobie scenariusz tego jak przy całej szkole
wyzywam Malika, szkoda, że dopiero za jakieś milion lat będę gotowa aby wszystko wypowiedzieć na głos.
+++
Przez
cały tydzień nieświadomie na niego czekam. Szczerze mówiąc to dobrze wiem, że
gdyby znów chciał mnie wyciągnąć na wyścigi to zgodziłabym się. Po to tylko,
aby przebywać w jego towarzystwie choć parę godzin. Czuję, że zaczynam żywić do
niego niezdrowe uczucia. Uzależniam się od jego towarzystwa i tych odskoczni,
które mi funduję. To jak wiele razy marzyłam o czymś takim wiem tylko ja.
Kiedy
się poddaję on znów niespodziewanie wkracza do mojego życia. Tak jakby od
niechcenia przypomniał sobie o moim istnieniu.
Jest
burza, a ja właśnie szczelnie przykrywam swoją głowę kołdrą. Po to tylko aby
zminimalizować odgłosy z zewnątrz. Odkąd tylko pamiętam panicznie boję się
tego, że za chwilę może trafić we mnie śmiertelny piorun. Kiedy byłam młodsza
bez jakichkolwiek oporów pakowałam się do sypialni rodziców, ale teraz wraz ze
skończeniem mojego dzieciństwa uleciała moja chęć do ukazywania uczuć. Szczerze
mówiąc to nie wyobrażam sobie siedemnastolatki tulącej się do swoich rodziców z
powodu jakiś błysków za oknem.
Przez
chwilę jeszcze szczelniej przykrywam się, ponieważ mam wrażenie, że pobliskie
drzewo uderza w moje okno. Co zrobię jeśli siła wiatru się wzmocni i wybiję
szybę? Postanawiam spojrzeć w tamtym kierunku. Dostaję krótkiego zawału serca.
O ile coś takiego ma określone długości. Niemal błyskawicznie rozpoznaję jego
sylwetkę. Trzęsącymi się dłońmi próbuję otworzyć okno. Po paru próbach udaję mi
się. Zayn bez jakiegokolwiek powitania wchodzi do środka. Chyba zaczynam powoli
się do tego przyzwyczajać.
-Jak
się czujesz? – pyta i zaskakuję mnie miękkością swojego tonu.
-A
jak mam się czuć?
-Usłyszałem
burzę, a o ile dobrze wywnioskowałem z twojego zachowania to się jej boisz.
-I
co w związku z tym?
Zaczynam
się lekko denerwować. Pierwszy raz w środku nocy w mojej sypialni jest jakiś
chłopak i nie chodzi mi o okropnego kuzyna Phila, tylko niezwykle atrakcyjnego
nastolatka.
-Pomyślałem,
że pewnie będziesz wolała jak ktoś będzie przy tobie.
Jego
słowa zadziwiły mnie. Dlaczego niby tak bardzo miałby się interesować tym czego
się boję, a czego nie?
Po
chwili czuję jego rękę na swojej. Wzdrygam się lekko, a potem czuję jak moje
serce wali w piersi, a w brzuchu jak na jakiś chory sygnał wyfruwa stado
motyli. Najpierw patrze na nasze splecione palce. Później niepewnie
spoglądam w górę. Wyłapuję jego czujny wzrok, spod którego jest coś czego nie
potrafię rozszyfrować. To coś stara się ukryć, ale po głębszej analizie bez
problemu można to dostrzec. Przeraża mnie to i wyszarpuję swoją dłoń.
-Jesteś
cały mokry. – niemal szepczę. – Przyniosę ci ręcznik.
W
łazience przebywam znacznie dłużej niż powinnam. W lustrze spoglądam na swoje
odbicie i staram się choć trochę przygładzić sterczące na wszystkie strony
świata czarne włosy. Kiedy wracam do pokoju doznaję szoku. Na początku chcę
uciekać.
-Spokojnie.
Tak szybciej się wysuszę. Nie mam innych zamiarów.
Dostrzegając
moją minę stara się wytłumaczyć to dlaczego jest tylko i wyłącznie w samych
bokserkach. Od razu czerwienie się na wspomnienie tego, iż pomyślałam, że
mógłby zrobić coś więcej niż tylko dotknąć mojej ręki. Przecież nawet w małym
stopniu go nie pociągam.
Starając
się utrzymać jak największą odległość podaję mu ręcznik. Do tej pory moje myśli
były zaprzątnięte rozmyślaniami o moich lękach. Dopiero teraz zauważam kształty
jego klatki piersiowej. Czytając różne książki nigdy nie rozumiałam dziewczyn
mdlejących na widok czyiś niezwykle wysportowanych torsów. Teraz zaczynam je
rozumieć. Mam okropną ochotę na to, aby dotykiem zbadać czy te wszystkie
mięśnie są prawdziwe. Zaciskam ręce w pięści, a wargę zagryzam nie mogąc
odciągnąć wzroku od tego widoku.
-Co?
– odzywa się Malik i przywraca mnie do rzeczywistości.
-Nic.
– zdobywam się na naturalny ton.
-Dobra
mniejsza z tym. Idź spać. Będę tu.
Ruchem
ręki wskazuję moje krzesło obrotowe. Kiwam potwierdzająco głową i kładę się w
nadal ciepłe miejsce. Mimo to nie zamykam oczu. Wsłuchuję się w nasze równe
oddechy, które wyraźnie słychać pośród ciszy. Co ja sobie myślałam, że niby
będę w stanie zasnąć w jego towarzystwie?
-Wiesz
nigdy tak naprawdę nie powiedziałeś jakie masz hobby.
-Naprawdę
cię to interesuję?
-Tak.
-Lubie
motory.
-Tyle
to już się domyśliłam.
-No
dobra, powiem ci tylko obiecaj, że nie będziesz się śmiała.
-OK.
obiecuję.
-Uwielbiam
gotować.
Na
początku ta informacja w ogóle mnie nie śmieszy, ale kiedy wyobrażam sobie
seksowanego Zayna w fartuszku od razu parskam niepochamowanym śmiechem bojąc
się, że za chwilę obudzę rodziców. Złamałam obietnice, więc chłopak powinien
być zły. Zamiast tego śmieje się razem ze mną.
-Uwielbiam
twój śmiech. – mówi po tym jak uspokajamy się.
Zamieram.
Naprawdę nie wiem co w takiej sytuacji powinnam powiedzieć. Jeszcze nikt nigdy
w moim kierunku nie wypowiedział tak miłych słów.
-Przepraszam,
nie powinienem tego mówić.
Pewnie
zorientował się, że czuję się trochę nieswoją.
-Nie,
nic się nie stało. Dziękuję. To hmmm… bardzo miłe.
Nastaję
chwila ciszy. Zawsze kiedy z kimś rozmawiałam bałam się jej, ale w towarzystwie
tego chłopaka wcale mi nie przeszkadza.
-Skoro
już jesteśmy przy zainteresowaniach to zdradź mi jakieś.
-Ja
nie mam ich dużo.
-To
nic.
-Lubię
czytać książki.
-Przecież
wiem.
Pokazuję
na regał, na którym moja kolekcja ledwo się mieści. Nawet nie wiem kiedy, ale
usiadłam na łóżku tak aby mieć na niego lepszy widok.
-OK,
tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz.
-Dobra.
-Ja…
kocham śpiewać.
-Serio?
– jego oczy rozszerzają się.
-Tak,
tylko, że okropnie wstydzę się widowni.
-To
da się zmienić.
-Pewnie
tak, ale wątpię żeby w moim przypadku normalne metody poskutkowały.
-Wierz
mi, że kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem myślałem, że już nigdy się do mnie nie
odezwiesz. Tyle tylko, że później przestałaś się jąkać i mówiłaś całkiem z
sensem. Mimo, że to były przeważnie krótkie odpowiedzi i bronienie się przed
moim towarzystwem.
-Tak
zauważyłam to już wcześniej.
-A
naprawdę nie próbowałem jakiś dziwnych metod.
-Powinieneś
czuć się zaszczycony. W końcu nie każdemu udaję się wyciągnąć ze mnie
cokolwiek.
Słysząc
te słowa na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
-Jak
tam? Zaczęłaś już swoje wypracowanie?
-Nie.
Nadal nie mam pojęcia o czym mam napisać.
-Nigdy
nie myślałaś o tym, aby zostać piosenkarką?
-Ja?
Nie no co ty! Gdybym miałam przed kimś zacząć śpiewać głos drżałby mi tak, że
nikt nie zrozumiałby ani słowa.
-Po
pewnym czasie przyzwyczaiłabyś się.
-Nie
wierze w to.
-Ale
ja tak. Obiecaj mi coś.
-To
zależy o co dokładnie ci chodzi.
-Zaśpiewaj
dla mnie kiedyś.
-To,
że kocham śpiewać nie znaczy, że to potrafię.
-Skoro
nikt wcześniej cię nie słyszał, to skąd wiesz, że nie umiesz. Sama sobie nie postawisz obiektywnej oceny.
-Nie
mogę ci tego obiecać.
-Dlaczego?
-Ja
tak nie potrafię.
-OK.
umówmy się, że zrobisz to kiedy będziesz naprawdę gotowa. Może być nawet za
rok.
-Naprawdę
sądzisz, że za rok nadal będziemy tutaj? Przecież może się zdarzyć tak wiele.
-Odnajdę
cię, a wtedy ty zaśpiewasz.
Nie
odpowiadam nic. Jedyne na co mnie stać to to, aby gapić się w niego jak w
obraz. Zauważam, że niezwykle skutecznie odwrócił moją uwagę od burzy, która w
końcu dobiegła końca. Wiatr rozwiał chmury i teraz księżyc rzuca na niego
światło co pozwala mi niezwykle wyraźnie widzieć jego ostre rysy. Już nie raz
zastanawiałam się widzą niektórych ludzi na ulicy dlaczego wyglądają tak czy
inaczej. Na przykład wygląd Zayna idealnie odzwierciedlał jego charakter. Nie
chodziło o to, że we wszystkich możliwych częściach ciała posiada kolczyki. To
czym odziedziczyła go natura bardzo do niego pasuje.
Po
chwili wypowiadam słowa, których tak do końca nie jestem pewna.
-Chodź
obok mnie.
~*~
Mam nadzieje, że nie znaleźliście tam za dużo błędów ;)
Z okazji tego, że są Mikołajki i w tym tygodniu w szkole nie miałam takiego zapierniczu jak zawsze wstawiam rozdział tutaj na moim drugim blogu: "I believe..."
Mam jeszcze dla was małą niespodziankę, która pojawi się mam nadzieje jeszcze dziś (u mnie prąd pojawia się i znika) na mojej PODSTRONIE
PS: Mam nadzieje, że dostaliście jakieś fajne prezenty. Nie to co ja ;(
Wiecie, że was kocham? :D :*
PS2: Zaczynam świrować kiedy widzę ok. 700 wyświetleń bloga w jednym dniu!
PS2: Zaczynam świrować kiedy widzę ok. 700 wyświetleń bloga w jednym dniu!
to jest po prostu piękne! :')
OdpowiedzUsuńświetny prezent na Mikołajki. Dziękuję. <3 @gochillout
Cudowny! Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 ~@heroineNialler
OdpowiedzUsuńSuper. Czemu on ją olewa a potem przychodzi do niej?
OdpowiedzUsuńJestem twoją fanką! Boże, wspaniale piszesz, masz świetne pomysły. Jesteś niesamowita, wymiatasz. (:
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Bo będzie, prawda?
Prawda?
Wiedziałam, że mam rację. c;
Rozdział świetny!!!!
OdpowiedzUsuńBOSKIE. <3 KOCHAAAAAAAAM CIĘ. <3
OdpowiedzUsuńMam nazwę twojego fandomu - starlighters. Nie miałam na niego zbytniego pomysłu, bo chorego mózg boli. Nienawidzę spędzać mikołajek w domu pod kocykiem, a mimo to dostałam dziś od ciebie wielki prezent :3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że coś zaczyna się dziać (coś większego) między dwiema tymi osobami :). Chociaż ja bym na jej miejscu oszalała :D widząc Malika w samych bokserkach. "Odnajdę Cię, a wtedy ty zaśpiewasz." to brzmiało tak jakby był tego tak pewien jak nigdy. Tak się zastanawiam, czy gdyby w tej chwili, w której skończyłaś rozdział weszła jej mama. Z całego serca bym jej współczuła.
Wiem krótko, przepraszam.
Boże kocham Cię <33
OdpowiedzUsuńNajlepszy prezent na mikołajki (nowy rozdział xD )
JA CHCĘ NASTĘPNY ;)))))))
Beautiful !!!!
OdpowiedzUsuńHe chce nn. <3
Nominuję cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji na: http://we-are-friends-forever.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html :)
OdpowiedzUsuńI tak przy okazji, świetny rozdział!
Nie dostałam prezentu i trochę mi przykro bo moja młodsza siostra owszem... trudno ty mi dałaś prezent i bardzo ci dziękuję / Natalia
OdpowiedzUsuńU mnie mikołajki są do dupy... nie dostałam, żadnego prezentu, chociaż wystarczyłaby czekolada, za to moja młodsza siostra owszem, ale trudno... dziękuję za tą część jest świetna i przynajmniej to jest jakiś prezent/ Natalia
OdpowiedzUsuńNIESAMOWITY <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Anastazja zaczyna się rozkręcać. Szczególnie to ostatnie zdanie. Normalnie nie wierzę, że to powiedziała! I teraz cały tydzień czekania na nowy wpis :(( Będę czekać niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńTwój rozdział to najlepszy prezent na mikołajki ;) Uwielbiam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :D
Cudowne !!! świetny prezent naprawdę *_* lepszego nie mogłyśmy dostać ! haha a na początku była taka niewinna XD <3 hihihi ach ten zayn <3 czekamy na nexta !! :)
OdpowiedzUsuńżyczymy weny :*
Czekam juz na nastepny rozdzial! Pozdrawiamm:P
OdpowiedzUsuńAwwwww. JsjsbsjzskakzvH nareszcie nowy rozdział. *-* arggg. Potknie się zakończył. Jestem normalnie pod wrażeniem. <3 uwielbiam tego bloga xxxxx
OdpowiedzUsuńA co dostałaś?ja w szkole jeszcze nic ,a w domu ksiazke "z innej bajki"
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i łał nareszcie jakaś dłóższa rozmowa miedzy nimi .:)
nie wierzę ze musze czekac az tydzien na next :(
uzależniłam się ..
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńmyślałam,że się potem pocałują albo coś a tu nic.. szkoda.. może w kolejnym mnie zaskoczysz :D
dodawaj jak najszybciej <3
dziś znalazłam twojego bloga w necie i poprostu sie zakochałam!! chyba najlepszy blog jaki czytałam *O* już nie moge sie doczekać nexta ^^
OdpowiedzUsuńja pierdziu świetny a następny to będzie kosmos :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńP.S Tylko w pierwszej osobie dodajemy "ę" np: ja-gotuję ..on -gotuje...
Tak, wiem ;/
UsuńZawsze mam z tym problem i sprawdzam po parę razy, czy znów nie popełniłam tego błędu, ale zawsze coś przeoczę ;(\
Dzięki, że zwróciłaś na to uwagę ;]
Dzisiaj nie mam czasu na rozpisywanie napiszę tylko, że rozdział bardzo mi się podobał, a sama końcówka sprawiła,że nie mogę się doczekać następnego :)).
OdpowiedzUsuńKOCHAM ! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga. I to ostatnie zdanie. Cudo. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńtt: sylwestra1212
Genialny rozdział, czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńSuper, uwielbiam to czytać i czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi xx
OdpowiedzUsuńTroszkę błędów było, ale głownie kosmetycznych. Jakieś końcówki, ą i ę Ci pouciekały. Nadal nie mogę rozgryźć Zayna i jego zachowania. Ale dzięki temu wciągam się coraz bardziej :) Weny!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! O tak, powiem nawet że zajebiaszczy :D Podoba mi się tutaj zachowanie Zayna :)
OdpowiedzUsuńbardzo bardzo podoba mi sie rozdział jak zawsze.
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie że pokazała mu co potrafi. że jest szczera. że umie z kimś rozmawiac wkońcu xD o że sie o niego martwi
Zayn jako kucharz ? hahahah :D
hey! ja tez nie lubie burzy. tez chce aby Zayn do nie przyszedł :D a tak wogóle, to fajnie że o niej pomyśłał . tylko szkoda że on jego nie zapyta czemu nie zagada do niej w szkole. w sumie.. ta Gabi.. ojej, to wszystko przez nią
całuski xx
Klaudia CityLondon
Wow, super. Ciekawi mnie co z Gabi, hihi ;D
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko komentuję opowiadania, ale nie mogłam się powstrzymać tym razem. Cudowne!
OdpowiedzUsuńkocham<3
OdpowiedzUsuńW ciagu 2 godzin przeczytalam wszystkie rozdzialy . Kocham twoje blogi ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;)
świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dopiero zaczynam. Obserwuję i liczę na obserwowanie <3
http://you-are-the-life-to-my-soul.blogspot.com/
Pozdrawiam xd
O jaaa *__* Jak przyszedł do niej w ta burze
OdpowiedzUsuńOmnomnomnomom...
Zazdroszcze. I jak miło im się rozmawiało ;)
Pozdrawiam Bella♥