niedziela, 12 kwietnia 2015

5 - Zayn



Niemal podrywam się gwałtownie z miejsca, kiedy z zamyślenia budzi mnie dzwonek zwiastujący koniec lekcji. Mam wrażenie, że dopiero co stałem przed drzwiami do pomieszczenia obserwując klasę.
Chcę już wyjść kiedy w ostatniej chwili przypomina mi się o tym, że moja „koleżanka” z ławki ma mnie oprowadzić po szkole. Spoglądam na nią i zauważam, że lekko drżącymi dłońmi nieudolnie pakuje swoje książki. Wiem, że to moja osoba tak bardzo ją stresuje. Prędzej zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Mam wrażenie, że specjalnie przedłuża całą sprawę. Może ma nadzieje, że zapomnę o wszystkim, albo znudzony po prostu odejdę. W innych okolicznościach to byłoby jak najbardziej wskazane, ale zważając na to, że jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z kimś takim jak ona nie mogę zmarnować szansy na to, aby zamienić z nią choćby jedno zdanie.
Gdyby tylko wiedziała jak wielką szczęściarą jest. Nie pragnę zerwać z niej ubrania jak z większości kobiet. Chcę tylko usłyszeć jej głos i zobaczyć te błękitne oczy skierowane w moim kierunku.
Odchrząkuję starając się w ten sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Gwałtownie unosi głowę do góry i przez chwilę nieświadomie wpatruje się we mnie. Gdyby ktoś z boku zobaczyłby tą scenę pewnie uznałby ją za przezabawną.
-Jestem Zayn. – zaczynam i wyciągam w jej kierunku dłoń, na którą spogląda podejrzliwie.
-Anastasia. – niemal szepcze.
-Idziemy? – pytam pozwalając ręce opaść swobodnie. – Jeśli nie chcesz mogę poprosić o to kogoś innego.
-Nie chcę, ale muszę. – stwierdza nieśmiało, a ja doceniam, że mimo lęku przed moją osobą nie owija w bawełnę po prostu mówi co myśli.
-Przecież nikt cię nie zmusza. – Unoszę jedną brew do góry.
-Nie znasz pana Jacksona. – Jej wzrok skacze z jednej rzeczy na drugą po to tylko aby nie spojrzeć na mnie.
Wychodzimy z klasy i dziewczyna zaczyna tłumaczyć mi tak banalne rzeczy, że nie potrafię powstrzymać się od głupich i dość chamskich odpowiedzi. Powinienem być dla niej bardziej wyrozumiały tym bardziej, że widziałem jak trudna dla niej jest ta sytuacja.
Doszło do tego, że zaczęła się jąkać, a ja miałem problem ze zrozumieniem jakiegokolwiek słowa.
-Zmieniłam zdanie. Gabi zrobi to lepiej. – o dziwo jej głos przestał drżeć. – To ta brunetka, która za tobą siedzi. – tłumaczy widząc moją zdezorientowaną minę.
-Tak? Nie zauważyłem jej.
Potem prowadzi mnie do stołówki. Widzę jak z każdym krokiem coraz bardziej kurczy się w sobie i staje się spięta. Dopiero kiedy dochodzimy na miejsce i wszyscy spoglądają w moim kierunku zaczynam rozumieć jej reakcje. Wiedziała, że będę w centrum zainteresowania i zapewne zrobiłaby wszystko, aby w tej chwili być ode mnie jak najdalej. Niemal uśmiecham się widząc jak przyśpiesza kroku, aż w końcu zatrzymuje się przy jednym ze stolików. Zwraca się do brunetki, której twarzy na razie nie widzę. Podchodzę trochę bliżej.
Widzę jak dziewczyna odsuwa krzesło i stara się z jak największa gracją i wdziękiem wstać z miejsca. Wiem, że w ten sposób chce zrobić na mnie wrażenie.
-Witaj w naszej szkole. Mam nadzieje, że poczujesz się tutaj jak w domu. Jestem Gabriella Moor, bardzo miło mi cię poznać.
Mierzę jej zgrabną sylwetkę. Oczywiście uwadze nie uchodzą mi jej pełne i jędrne piersi, które na pewno nie powinny być eksponowane w takim miejscu jak to. Jej delikatną twarz okalają gęste, brązowe włosy, falami opadające na ramiona. Ciemne oczy podkreślone są czarną kredką oraz wyraźnym łukiem brwiowym. Jednak największą uwagę przyciągają jej pełne, kuszące usta przeciągnięte różową szminką. Jest piękna i cholernie seksowana, w dodatku nie brakuje jej pewności siebie.
-Mi ciebie również. – odzywam się w końcu. Nie potrafię powstrzymać unoszących się ku górze kącików ust.
Anastasia nie jest znów taka głupia. Doskonale wiedziała, że Gabriella Moor wzbudzi moje zainteresowanie. Jednak jestem niemal pewien, że nie pomyślała o tym, że dziewczyny służą mi jako zabawki. Jest zbyt niewinna, aby wiedzieć o takich rzeczach.
+++
Jak najszybciej się da wsiadam do swojego auta i wyjeżdżam ze szkolnego parkingu. Mijam przystanek i nawet odrobinę współczuje uczniom, którzy nie mają własnego samochodu i zamiast w przeciągu paru minut być już w domu muszą tłuc się obskurną komunikacją publiczną. Poza tym wiem, że gdybym nie miał tyle szczęścia pewnie stałbym tam razem z nimi.
Chwilę po tym znajduję się już w domu i zasiadam do naszego jedynego tak obszernego stołu w tym domu. Mama dopiero od jutra zaczyna pracę dlatego postanowiła, że dzisiejszego dnia wszyscy razem musimy zjeść pożywny obiad, który dla nas przygotuje, ponieważ później nie zawsze może mieć na to czas.
Jest pielęgniarką, a ja nadal nie potrafię pojąć dlaczego jej praca nie jest bardziej szanowana. Wykonuje kawał dobrej roboty, a w zamian musi w szpitalu spędzać niemal całe dnie, a jej wypłata i tak ledwo starcza nam na życie.
-Jak minął wam pierwszy dzień w szkole? – pyta po pewnym czasie mama kiedy uda jej się już uspokoić kłótnie pomiędzy Waliyhą i Safą.
-Było cudownie. – odzywa się głosem niemal przesiąkniętym sarkazmem Doniya. Wszyscy doskonale wiedzą, że to nie prawda. Najchętniej dziewczyna rzuciłaby szkołę zaraz po ukończeniu podstawówki. Charakterem najbardziej przypomina właśnie mnie. Z tą różnicą, że ja potrafię wywinąć się niemal z każdego problemu co sprawia, że matka nie dowiaduje się o większości rzeczy, które przeskrobałem.
-Poznałam wielu bardzo miłych ludzi. Jedzenie w stołówce jest bardzo pyszne. Nauczyciele nie zadają tak dużo zadań domowych, jak w poprzednich szkołach. Poza tym w szkole organizowane są zajęcia dodatkowe z malarstwa. Mamo mogę się na nie zapisać? – Mówi niemal na jednym wdechu najmłodsza z sióstr Safaa.
Wymieniam ukradkiem uśmiech z Waliyją. Jej entuzjazm i wieczny zapał jest nie do podrobienia.
-Oczywiście.
-Będę w szkolę godzinę dłużej, ale to nic. Poznam jeszcze więcej ludzi… - kontynuuje swoje wywody tak podekscytowana, że zapomina o jedzeniu. Jestem z tego zadowolony. Wiem, że nasza rodzicielka będzie tak zajęta, że spokojnie będę mógł się ulotnić zanim zacznie wypytywać mnie.
Pośpiesznie dokańczam swój posiłek i wstaję z miejsca.
-A ty gdzie się wybierasz? – pyta się Trisha.
-Jadę do pracy.
-Jak tak szybko udało ci się coś znaleźć? – odzywa się Doniya naglę bardziej zainteresowana. Tak samo jak ja sądzi, że szkoła to tylko strata czasu. Najchętniej od razu wróciłaby do Bristolu i tam razem ze swoim zespołem nagrałaby płytę.
-Zanim tu przyjechałem przejrzałem wszystkie oferty. – odpowiadam krótko zakładając na siebie skórzaną kurtkę.
Widzę zaciśnięte usta mojej matki i smutek wymalowany na jej twarzy. Najchętniej zatrzymałaby mnie w domu, ale wie, że bardzo potrzebujemy tych pieniędzy. Zdaje sobie sprawę z tego, że bez dodatkowych paru funtów może nam się nie udać.
Podchodzę do niej i całuję w policzek na pożegnanie.
-Uważaj na siebie. – szepcze.
-Jak zawsze. – odpowiadam po czym wychodzę.
+++
Na miejsce dojeżdżam w zaledwie dziesięć minut. Chwilę rozmawiam z mężczyzna po sześćdziesiątce, który jest szefem. Dzięki temu, że ostatnio pracowałem jako mechanik dostaję tą pracę. Mężczyzna prowadzi mnie do warsztatu i mówi, że jeden z pracowników o wszystkim mnie poinformuje. Dziwię się temu, ale kiedy widzę, że lekko kulejąc idzie w stronę biura zdaję sobie sprawę, że nie jest zdolny do dalszego wykonywania tej pracy.
-Cześć, jestem Artur. – odzywa się do mnie chłopak mojego wzrostu o włosach koloru ciemnego blondu. Jak na moje oko nie może być ode mnie starszy o więcej niż trzy lata. – Wiesz raczej nie podam ci ręki. – Uśmiecha się, machając przede mną niemal czarną od smarów dłonią.
-Spoko. Rozumiem. – Kąciki moich ust unoszą się ku górze. -  Jestem Zayn. – Coś czuję, że z tym facetem nie będę się nudzić.
+++
Wracając do domu jestem na tyle zmęczony, że nie mam siły na nic więcej oprócz snu. Nie wiem dlaczego w końcu nie robiłem dziś nic aż tak wymagającego.
Zasypiam zanim jeszcze położę głowę na poduszce. Na początku nie śni mi się nic. Moje ciało po prostu odpoczywa, a oddech staje się miarowy i spokojniejszy. Dopiero potem w zaledwie sekundzie znajduje się w lesie. Pogoda jest słoneczna, a wokół mnie słychać śpiew ptaków oraz coś jeszcze. Jakiś szmer. Idę w jego kierunku i zauważam, że drzew jest coraz mniej, a w oddali błyska coś niebieskiego. Po chwili zauważam, że to potok. Coś pcha mnie w jego stronę. Nachylam się, aby zanurzyć w nim rękę. Wiem, że woda będzie ciepła.
Zamieram. Widzę coś czarnego co wije się powoli. Jestem jak zahipnotyzowany. Jest tego coraz więcej. Przenoszę wzrok dalej. Okazuje się, że to włosy, a pod wodą ktoś się znajduje. Na początku myślę, że po prostu pływa, ale później mój wzrok spotyka się z błękitnymi oczami rozszerzonymi ze strachu.
Podrywam się gwałtownie wyrwany z koszmaru. Mam wrażenie, że przez chwilę nie potrafię nabrać powietrza.
Widziałem Anastasie. Nie żyła. 
____________________________________
Trochę mi smutno, że tak mało komentujecie ;/ 
Przepraszam za błędy, nawet  nie zdążyłam sprawdzić tego rozdziału.

17 komentarzy:

  1. Teraz wiem, że Zayn był na początku napalonym idiotą ehh ;/
    Podoba mi się to, że piszesz z jego perspektywy.
    Jego sen mnie przeraził, serio.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże to na końcu było straszne 0_0 ale co to miało oznaczać ? :O rozdział meega jak zawsze. Nie przejmuj się komentarzami, w tamtej części było ich dużo a jak zakończyłaś ją to wiele osób nie myślało że będzie drugą część i nie wchodzą tu :( ale postaram się skusić parę osób na czytanie tego bloga :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie! Piszesz powiedziałabym nawet lepiej niż większość pisarzy książek, które czytam. + twoja wyobraźnia jest niesamowita. ~fanka_reziego pozdrawia z twittera

    OdpowiedzUsuń
  4. Zayn taki napalony huhuhuh ;")

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka zabija - zdecydowanie! Od razu wiedziałam, że spotka Anastasie, ale nie sądziłam, że nieżywą. To naprawdę był okropny koszmar.
    I znowu poznajemy uczucia Zayn'a do Any (odprawia taniec szczęścia)
    Jejejejejejjejejejeje! To było wiadome, że od kiedy pierwszy raz ją zobaczył to coś do niej poczuł, pfff. Przecież ja jestem jasnowidzem, pfff.
    Czekam z zniecierpliwieniem na następny! :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie. Przyjemnie się czyta i bardzo fajnie przeżywać to opowiadanie jeszcze raz, z innego punktu widzenia. Czekam na ciąg dalszy ;) Pozdrawiam / PN

    OdpowiedzUsuń
  7. Straszny ten sen..Jak ja się cieszę że piszesz z perspektywy Zayna, jestem strasznie ciekawa. nowych rozdziałów :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Boze, ta koncowka jest przerażająca. Ale fajna perspektywa Zayna. Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie :D czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, jak ja kocham rozdziały z perspektywy Zayna! Ana już na samym początku namąciła mu w głowie.:D A ten sen... Trochę straszny. Życzę duuuużo weny
    Buziaki, Weronika

    OdpowiedzUsuń
  11. Kobieto zakończenie zabija *,* uwielbiam perspektywę Zayna XD taki napaleniec ;P fajnie wiedzieć co myśli o Anie i Gabi :)
    jak ja uwielbiam twoje opowiadania to nawet nie masz pojęcia *,* i ta twoja tradycja końca dnia rozdziału w takim momencie ;P
    Weny życzę i czekam na next ;* /Kxx

    OdpowiedzUsuń
  12. czemu takie krótkie?
    rozdział świetny ;x

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam czytać twojego bloga w deszczowe dni. A ten rozdział dodatkowo jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę podobają mi się te perspektywy Zayna! Mają w sobie to coś. Zdecydowanie pisz je częściej. :D
    Sen końcowy jest przerażający, w życiu bym nie wpadła na to, że taki mu się przyśnił.
    Strasznie ciekawi mnie, co wymyśliłaś, Moja Droga. :)
    Dlatego właśnie życzę Ci dużo weny i czasu, abyś mogła tworzyć jak najczęściej. Buziaki x

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju świetny, końcówka powala 0_0 ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny, czekam na next.
    No dobra, takiego krótkiego nie dam. ;> Uwielbiam perspektywy Zayna i Gabi, bo obie postacie mnie intrygują. Bosh, właściwie jak wszystkie 'niegrzeczne' osobowości... Choć muszę przyznać, że Ana była wyjątkiem. Taka odosobniona, szara. Zwykle ktoś taki mnie zanudza, ale nie ona. Pamiętam jak przesiadywałam do trzeciej nad tym blogiem, a potem do czwartej miałam rozkminy. Heu, heu, heu, nigdy ci nie dorównam... :") Żegnam i standardowo niecierpliwie wyczekuję kolejnego rozdziału.
    Kisame Omori, dawna Alex Mikealson (nie ma to jak zmieniać konto...)

    OdpowiedzUsuń