Niemal podrywam się gwałtownie z
miejsca, kiedy z zamyślenia budzi mnie dzwonek zwiastujący koniec lekcji. Mam
wrażenie, że dopiero co stałem przed drzwiami do pomieszczenia obserwując
klasę.
Chcę już wyjść kiedy w ostatniej
chwili przypomina mi się o tym, że moja „koleżanka” z ławki ma mnie oprowadzić
po szkole. Spoglądam na nią i zauważam, że lekko drżącymi dłońmi nieudolnie
pakuje swoje książki. Wiem, że to moja osoba tak bardzo ją stresuje. Prędzej
zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Mam wrażenie, że specjalnie przedłuża całą
sprawę. Może ma nadzieje, że zapomnę o wszystkim, albo znudzony po prostu
odejdę. W innych okolicznościach to byłoby jak najbardziej wskazane, ale
zważając na to, że jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z kimś takim jak ona
nie mogę zmarnować szansy na to, aby zamienić z nią choćby jedno zdanie.
Gdyby tylko wiedziała jak wielką
szczęściarą jest. Nie pragnę zerwać z niej ubrania jak z większości kobiet.
Chcę tylko usłyszeć jej głos i zobaczyć te błękitne oczy skierowane w moim
kierunku.
Odchrząkuję starając się w ten
sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Gwałtownie unosi głowę do góry i przez
chwilę nieświadomie wpatruje się we mnie. Gdyby ktoś z boku zobaczyłby tą scenę
pewnie uznałby ją za przezabawną.
-Jestem Zayn. – zaczynam i
wyciągam w jej kierunku dłoń, na którą spogląda podejrzliwie.
-Anastasia. – niemal szepcze.
-Idziemy? – pytam pozwalając ręce
opaść swobodnie. – Jeśli nie chcesz mogę poprosić o to kogoś innego.
-Nie chcę, ale muszę. – stwierdza
nieśmiało, a ja doceniam, że mimo lęku przed moją osobą nie owija w bawełnę po
prostu mówi co myśli.
-Przecież nikt cię nie zmusza. –
Unoszę jedną brew do góry.
-Nie znasz pana Jacksona. – Jej
wzrok skacze z jednej rzeczy na drugą po to tylko aby nie spojrzeć na mnie.
Wychodzimy z klasy i dziewczyna
zaczyna tłumaczyć mi tak banalne rzeczy, że nie potrafię powstrzymać się od
głupich i dość chamskich odpowiedzi. Powinienem być dla niej bardziej
wyrozumiały tym bardziej, że widziałem jak trudna dla niej jest ta sytuacja.
Doszło do tego, że zaczęła się
jąkać, a ja miałem problem ze zrozumieniem jakiegokolwiek słowa.
-Zmieniłam zdanie. Gabi zrobi to
lepiej. – o dziwo jej głos przestał drżeć. – To ta brunetka, która za tobą
siedzi. – tłumaczy widząc moją zdezorientowaną minę.
-Tak? Nie zauważyłem jej.
Potem prowadzi mnie do stołówki.
Widzę jak z każdym krokiem coraz bardziej kurczy się w sobie i staje się
spięta. Dopiero kiedy dochodzimy na miejsce i wszyscy spoglądają w moim
kierunku zaczynam rozumieć jej reakcje. Wiedziała, że będę w centrum
zainteresowania i zapewne zrobiłaby wszystko, aby w tej chwili być ode mnie jak
najdalej. Niemal uśmiecham się widząc jak przyśpiesza kroku, aż w końcu
zatrzymuje się przy jednym ze stolików. Zwraca się do brunetki, której twarzy
na razie nie widzę. Podchodzę trochę bliżej.
Widzę jak dziewczyna odsuwa
krzesło i stara się z jak największa gracją i wdziękiem wstać z miejsca. Wiem,
że w ten sposób chce zrobić na mnie wrażenie.
-Witaj w naszej szkole. Mam
nadzieje, że poczujesz się tutaj jak w domu. Jestem Gabriella Moor, bardzo miło
mi cię poznać.
Mierzę jej zgrabną sylwetkę.
Oczywiście uwadze nie uchodzą mi jej pełne i jędrne piersi, które na pewno nie
powinny być eksponowane w takim miejscu jak to. Jej delikatną twarz okalają
gęste, brązowe włosy, falami opadające na ramiona. Ciemne oczy podkreślone są
czarną kredką oraz wyraźnym łukiem brwiowym. Jednak największą uwagę
przyciągają jej pełne, kuszące usta przeciągnięte różową szminką. Jest piękna i
cholernie seksowana, w dodatku nie brakuje jej pewności siebie.
-Mi ciebie również. – odzywam się
w końcu. Nie potrafię powstrzymać unoszących się ku górze kącików ust.
Anastasia nie jest znów taka
głupia. Doskonale wiedziała, że Gabriella Moor wzbudzi moje zainteresowanie.
Jednak jestem niemal pewien, że nie pomyślała o tym, że dziewczyny służą mi
jako zabawki. Jest zbyt niewinna, aby wiedzieć o takich rzeczach.
+++
Jak najszybciej się da wsiadam do
swojego auta i wyjeżdżam ze szkolnego parkingu. Mijam przystanek i nawet
odrobinę współczuje uczniom, którzy nie mają własnego samochodu i zamiast w
przeciągu paru minut być już w domu muszą tłuc się obskurną komunikacją
publiczną. Poza tym wiem, że gdybym nie miał tyle szczęścia pewnie stałbym tam
razem z nimi.
Chwilę po tym znajduję się już w
domu i zasiadam do naszego jedynego tak obszernego stołu w tym domu. Mama
dopiero od jutra zaczyna pracę dlatego postanowiła, że dzisiejszego dnia
wszyscy razem musimy zjeść pożywny obiad, który dla nas przygotuje, ponieważ
później nie zawsze może mieć na to czas.
Jest pielęgniarką, a ja nadal nie
potrafię pojąć dlaczego jej praca nie jest bardziej szanowana. Wykonuje kawał
dobrej roboty, a w zamian musi w szpitalu spędzać niemal całe dnie, a jej
wypłata i tak ledwo starcza nam na życie.
-Jak minął wam pierwszy dzień w
szkole? – pyta po pewnym czasie mama kiedy uda jej się już uspokoić kłótnie
pomiędzy Waliyhą i Safą.
-Było cudownie. – odzywa się głosem
niemal przesiąkniętym sarkazmem Doniya. Wszyscy doskonale wiedzą, że to nie
prawda. Najchętniej dziewczyna rzuciłaby szkołę zaraz po ukończeniu
podstawówki. Charakterem najbardziej przypomina właśnie mnie. Z tą różnicą, że
ja potrafię wywinąć się niemal z każdego problemu co sprawia, że matka nie
dowiaduje się o większości rzeczy, które przeskrobałem.
-Poznałam wielu bardzo miłych
ludzi. Jedzenie w stołówce jest bardzo pyszne. Nauczyciele nie zadają tak dużo
zadań domowych, jak w poprzednich szkołach. Poza tym w szkole organizowane są
zajęcia dodatkowe z malarstwa. Mamo mogę się na nie zapisać? – Mówi niemal na
jednym wdechu najmłodsza z sióstr Safaa.
Wymieniam ukradkiem uśmiech z
Waliyją. Jej entuzjazm i wieczny zapał jest nie do podrobienia.
-Oczywiście.
-Będę w szkolę godzinę dłużej,
ale to nic. Poznam jeszcze więcej ludzi… - kontynuuje swoje wywody tak
podekscytowana, że zapomina o jedzeniu. Jestem z tego zadowolony. Wiem, że
nasza rodzicielka będzie tak zajęta, że spokojnie będę mógł się ulotnić zanim
zacznie wypytywać mnie.
Pośpiesznie dokańczam swój
posiłek i wstaję z miejsca.
-A ty gdzie się wybierasz? – pyta
się Trisha.
-Jadę do pracy.
-Jak tak szybko udało ci się coś
znaleźć? – odzywa się Doniya naglę bardziej zainteresowana. Tak samo jak ja
sądzi, że szkoła to tylko strata czasu. Najchętniej od razu wróciłaby do
Bristolu i tam razem ze swoim zespołem nagrałaby płytę.
-Zanim tu przyjechałem
przejrzałem wszystkie oferty. – odpowiadam krótko zakładając na siebie skórzaną
kurtkę.
Widzę zaciśnięte usta mojej matki
i smutek wymalowany na jej twarzy. Najchętniej zatrzymałaby mnie w domu, ale
wie, że bardzo potrzebujemy tych pieniędzy. Zdaje sobie sprawę z tego, że bez
dodatkowych paru funtów może nam się nie udać.
Podchodzę do niej i całuję w
policzek na pożegnanie.
-Uważaj na siebie. – szepcze.
-Jak zawsze. – odpowiadam po czym
wychodzę.
+++
Na miejsce dojeżdżam w zaledwie
dziesięć minut. Chwilę rozmawiam z mężczyzna po sześćdziesiątce, który jest
szefem. Dzięki temu, że ostatnio pracowałem jako mechanik dostaję tą pracę.
Mężczyzna prowadzi mnie do warsztatu i mówi, że jeden z pracowników o wszystkim
mnie poinformuje. Dziwię się temu, ale kiedy widzę, że lekko kulejąc idzie w
stronę biura zdaję sobie sprawę, że nie jest zdolny do dalszego wykonywania tej
pracy.
-Cześć, jestem Artur. – odzywa
się do mnie chłopak mojego wzrostu o włosach koloru ciemnego blondu. Jak na
moje oko nie może być ode mnie starszy o więcej niż trzy lata. – Wiesz raczej
nie podam ci ręki. – Uśmiecha się, machając przede mną niemal czarną od smarów
dłonią.
-Spoko. Rozumiem. – Kąciki moich
ust unoszą się ku górze. - Jestem Zayn.
– Coś czuję, że z tym facetem nie będę się nudzić.
+++
Wracając do domu jestem na tyle
zmęczony, że nie mam siły na nic więcej oprócz snu. Nie wiem dlaczego w końcu
nie robiłem dziś nic aż tak wymagającego.
Zasypiam zanim jeszcze położę
głowę na poduszce. Na początku nie śni mi się nic. Moje ciało po prostu
odpoczywa, a oddech staje się miarowy i spokojniejszy. Dopiero potem w zaledwie
sekundzie znajduje się w lesie. Pogoda jest słoneczna, a wokół mnie słychać
śpiew ptaków oraz coś jeszcze. Jakiś szmer. Idę w jego kierunku i zauważam, że
drzew jest coraz mniej, a w oddali błyska coś niebieskiego. Po chwili zauważam,
że to potok. Coś pcha mnie w jego stronę. Nachylam się, aby zanurzyć w nim
rękę. Wiem, że woda będzie ciepła.
Zamieram. Widzę coś czarnego co
wije się powoli. Jestem jak zahipnotyzowany. Jest tego coraz więcej. Przenoszę
wzrok dalej. Okazuje się, że to włosy, a pod wodą ktoś się znajduje. Na
początku myślę, że po prostu pływa, ale później mój wzrok spotyka się z
błękitnymi oczami rozszerzonymi ze strachu.
Podrywam się gwałtownie wyrwany z
koszmaru. Mam wrażenie, że przez chwilę nie potrafię nabrać powietrza.
Widziałem Anastasie. Nie żyła.
____________________________________
Trochę mi smutno, że tak mało komentujecie ;/
Przepraszam za błędy, nawet nie zdążyłam sprawdzić tego rozdziału.
Teraz wiem, że Zayn był na początku napalonym idiotą ehh ;/
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że piszesz z jego perspektywy.
Jego sen mnie przeraził, serio.
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
O Boże to na końcu było straszne 0_0 ale co to miało oznaczać ? :O rozdział meega jak zawsze. Nie przejmuj się komentarzami, w tamtej części było ich dużo a jak zakończyłaś ją to wiele osób nie myślało że będzie drugą część i nie wchodzą tu :( ale postaram się skusić parę osób na czytanie tego bloga :) :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Piszesz powiedziałabym nawet lepiej niż większość pisarzy książek, które czytam. + twoja wyobraźnia jest niesamowita. ~fanka_reziego pozdrawia z twittera
OdpowiedzUsuńZayn taki napalony huhuhuh ;")
OdpowiedzUsuńKońcówka zabija - zdecydowanie! Od razu wiedziałam, że spotka Anastasie, ale nie sądziłam, że nieżywą. To naprawdę był okropny koszmar.
OdpowiedzUsuńI znowu poznajemy uczucia Zayn'a do Any (odprawia taniec szczęścia)
Jejejejejejjejejejeje! To było wiadome, że od kiedy pierwszy raz ją zobaczył to coś do niej poczuł, pfff. Przecież ja jestem jasnowidzem, pfff.
Czekam z zniecierpliwieniem na następny! :***
Świetnie. Przyjemnie się czyta i bardzo fajnie przeżywać to opowiadanie jeszcze raz, z innego punktu widzenia. Czekam na ciąg dalszy ;) Pozdrawiam / PN
OdpowiedzUsuńEkstra! Czekam na nm ;*
OdpowiedzUsuńStraszny ten sen..Jak ja się cieszę że piszesz z perspektywy Zayna, jestem strasznie ciekawa. nowych rozdziałów :))
OdpowiedzUsuńBoze, ta koncowka jest przerażająca. Ale fajna perspektywa Zayna. Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńCudownie :D czekam na next :)
OdpowiedzUsuńMatko, jak ja kocham rozdziały z perspektywy Zayna! Ana już na samym początku namąciła mu w głowie.:D A ten sen... Trochę straszny. Życzę duuuużo weny
OdpowiedzUsuńBuziaki, Weronika
Kobieto zakończenie zabija *,* uwielbiam perspektywę Zayna XD taki napaleniec ;P fajnie wiedzieć co myśli o Anie i Gabi :)
OdpowiedzUsuńjak ja uwielbiam twoje opowiadania to nawet nie masz pojęcia *,* i ta twoja tradycja końca dnia rozdziału w takim momencie ;P
Weny życzę i czekam na next ;* /Kxx
czemu takie krótkie?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny ;x
Uwielbiam czytać twojego bloga w deszczowe dni. A ten rozdział dodatkowo jest świetny :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę podobają mi się te perspektywy Zayna! Mają w sobie to coś. Zdecydowanie pisz je częściej. :D
OdpowiedzUsuńSen końcowy jest przerażający, w życiu bym nie wpadła na to, że taki mu się przyśnił.
Strasznie ciekawi mnie, co wymyśliłaś, Moja Droga. :)
Dlatego właśnie życzę Ci dużo weny i czasu, abyś mogła tworzyć jak najczęściej. Buziaki x
Jeju świetny, końcówka powala 0_0 ❤❤❤
OdpowiedzUsuńFajny, czekam na next.
OdpowiedzUsuńNo dobra, takiego krótkiego nie dam. ;> Uwielbiam perspektywy Zayna i Gabi, bo obie postacie mnie intrygują. Bosh, właściwie jak wszystkie 'niegrzeczne' osobowości... Choć muszę przyznać, że Ana była wyjątkiem. Taka odosobniona, szara. Zwykle ktoś taki mnie zanudza, ale nie ona. Pamiętam jak przesiadywałam do trzeciej nad tym blogiem, a potem do czwartej miałam rozkminy. Heu, heu, heu, nigdy ci nie dorównam... :") Żegnam i standardowo niecierpliwie wyczekuję kolejnego rozdziału.
Kisame Omori, dawna Alex Mikealson (nie ma to jak zmieniać konto...)